Znudzona leżałam na łóżku ze słuchawkami na uszach i
odlatywałam daleko, słuchając moich ulubionych hitów.
Nie wyobrażałam sobie nawet, że tak mogą wyglądać moje
urodziny. Zaproszeni goście ze strony matki i ojca mieli mnie daleko gdzieś,
nawet nie przywitali się. Jak jakieś
niewyżyte zwierzęta udali się prosto do salonu w poszukiwaniu alkoholu,
który chętnie spożywali w rodzinnym gronie.
Najgorzej osłabiał mnie fakt, że mój brat, który kochał mnie
najbardziej z całej naszej rodziny, również nie robił nic sobie z tego, że
samotnie spędzam dzień, w którym się urodziłam. Fajnie. Kiedy oni czegoś
potrzebują, ja muszę cały czas czuwać nad nimi, by pomóc, a kiedy ja czegoś
potrzebuję , to już się nie liczy. Byłam tylko przelotem w Santa Cruz de
Tenerife, za kilka dni znowu będę musiała wyjechać do Valencii, by nie robić sobie zbyt dużych
zaległości na uniwersytecie, więc mogliby poświęcić mi trochę swojego czasu.
Przesunęłam się na drugi bok, kiedy usłyszałam, że ktoś
otwiera drzwi do mojego pokoju.
- Pozwoliłam Ci wejść?- Rzuciłam zdenerwowana, kiedy brunet
przekroczył próg pomieszczenia.
Wszyscy wiedzieli, że trudno jest ze mną wygrać, i zawsze
stoję na swoim, a kiedy ktoś robi coś nie po mojemu, często dostaje za to
nauczkę. Dlatego też chłopak zrobił jeden krok w tył.
Aż zaśmiałam się pod nosem. Czy ja naprawdę mam przewagę nad
moim starszym bratem?
- Wejdź.- Odpowiedziałam, ukazując na mej twarzy nieznaczny
grymas.
Usiadł na moim starym biurku i przyglądał mi się uważnie.
Dobrze, wiedział że teraz jest czas na moje słowa. Często lubił słuchać moich
podłych wyrażeń skierowanych do rodziców i przyjaciół, wyżaleń. Zachowywał się
jak prawdziwy brat. Ja w zamian za to pomagałam mu w zdobyciu dziewczyny. Za
każdym razem się udawało, jak widać z Carol jest już dłuższą ilość czasu.
- Są jeszcze Ci ‘absolwenci’?- Spytałam, zdejmując
słuchawki.
- Myślisz, że tak szybko sobie pójdą? Ojciec już od dobrych
kilku godzin klnie, bo w barku robią się coraz to większe pustki.- Skrzyżował dłonie na wysokości klatki piersiowej.
- Idioci. To ja powinnam dzisiaj świętować, nie oni..-
Westchnęłam ciężko i uniosłam się do
pozycji siedzącej.
- Dobra. Nie mogę już dłużej tego kryć.- Zaśmiał się lekko.
Zwróciłam na niego swoje szarozielone tęczówki. Czyżby miał
dla mnie jakiś prezent?
- Czego nie możesz kryć?- Wstałam z uśmiechem na twarzy.
Dobrze wiedziałam, że coś dla mnie szykuje. Zwykle próbuje zagadać mnie jak teraz, by nie
wypowiedzieć niespodzianki czy tajemnicy, z którą chce się podzielić. Znam go
za dobrze.
- Kurcze. Nie jestem
dobry w ukrywaniu czegoś.- Syknął pod nosem.- Jedziesz ze mną do Barcelony na
kilka dni. Tam zrobimy Ci urodziny, których nie zapomnisz do końca życia!-
Uśmiechnął się i rozłożył ręce, w które kilka sekund później wpadłam.
Mocno objęłam jego szyję i ucałowałam lekko w policzek. Kochałam go. Po prostu kochałam. To on
potrafił jedynie sprawić, że czułam się najszczęśliwszą osobą na ziemi. Chyba
nikt nie ma takiego wspaniałego brata jak ja!
Przeraźliwie pisnęłam kilka razy ‘dziękuję’ i rzuciłam się mu na plecy.
Mój szał był nie dopisania. Wiele razy byłam w Barcelonie, i
to wprawdzie nie miasto sprawiało, że miałam ochotę go tam zadusić ze
szczęścia, a fakt, że pewnie zabierze mnie na Camp Nou i zaprosi swoich kolegów
z klubu na tą imprezę, bo przecież kto niby miałby na niej być. Ja, Pedrito i
jego dziewczyna? Party Hard naprawdę!
- Dobra, już dobra! Lepiej się szykuj, bo wieczorem
ruszamy!- Puścił mi oko i zmierzył do wyjścia.
Zeskoczyłam z niego i zrobiłam napad na moją szafę.
Pospiesznie wyciągnęłam dwie walizki, w które zaczęłam wrzucać dosłownie
wszystko to , co dotknęło moich rąk. Dopiero później zorientowałam się, że będę
potrzebować naprawdę ładnych ciuchów i muszę przesortować wszystko począwszy od
bluzek, szortów, spodni i sukienek. Za wiele tego nie było, bo większość rzeczy
mam w Valencii, ale po dwóch godzinach udało mi się wybrać ubrania lepszej
jakości.
Zniosłam torby na dół i udałam się do salonu, gdzie rodzice
sprzątali już po przyjęciu. Byłam im obojętna. Nie odpowiadałam na zadane pytania,
nie udzielałam się w ogóle, chyba że do Pedro, który co jakiś czas pytał mnie
czy wszystko mam.
Irytowali mnie swoim zachowaniem. Ojciec od kilku minut
odprawiał jakieś modły, bo goście wypili mu cały alkohol, a matka z lekkiego
upicia rozbijała wszystkie szklanki.
Nie chciałam być tutaj dłużej, dlatego też jak najszybciej
ruszyliśmy z bratem do Barcelony.
Zbyt dalekiej drogi nie mieliśmy i całą drogę
przemierzyliśmy jego samochodem.
Słuchaliśmy latynoskich hitów i rozmawialiśmy na przeróżne
tematy. Między innymi chodziło o moje dziennikarskie studia i jego klub, który
uznawany jest jednym z najlepszych na świecie.
Dużo opowiadał mi o swoich kolegach z drużyny i newsach o
transferach. Interesowałam się piłką i
marzyła mi się rola dziennikarki w dziale sportu. Wszyscy uważali, że powinnam
zostać komentatorem sportowym, ale nigdy nie spotkałam się z tym, żeby to
dziewczyna komentowała jakieś wydarzenie sportowe, a w szczególności mecz piłki
nożnej.
Szczerze nie lubiłam transferowych okienek. Spekulacji tak
dużo, a przeprowadzonych transferów tak mało.. Już nie raz spotykaliśmy się z
takimi przykładami, gdzie kilkanaście klubów składało oferty za danego
piłkarza, a później okazywało się, że nikt nie był nim zainteresowany. To są
stresujące chwile dla trenera, zawodnika jak i fana.
Przez studia jednak nie mogłam skupić się na oglądaniu La
Ligi. Zajęcia i uczenie się do egzaminów
zajmowały mi wieczność, a kiedy przypominałam sobie o meczu, to było już za
późno, patrzyłam tylko wyniki na Internecie oraz rozmawiałam z Pedro, który
zdawał mi relację dosłownie z każdego spotkania Barcelony.
- Za jakąś godzinkę powinniśmy być.- Uśmiechnął się i
przełączył kanał muzyczny w radiu.
Zaśmiałam się lekko i przyznałam mu, że jest niesamowitym
bratem.
Obiecał zabrać mnie kiedyś do Barcelony i właśnie w tym
momencie to robi. Nie mogę doczekać się kiedy stanę na murawie Camp Nou. Z jego
słów mogłam wywnioskować, że ma dzisiaj wieczorny trening, więc na pewno mnie
ze sobą zabierze.
Na miejsce dotarliśmy przed godziną 18. Trening zaczynał się
o godzinie 19, więc miał chwilę na odpoczynek. Ja tymczasem wniosłam swój bagaż
do pokoju na dole, gdzie zazwyczaj nocowali goście.
Carol przygotowała mi pościel i ręczniki, bym nie szukała
ich po nocy, kiedy zechcę się umyć, po czym zaprosiła mnie do salonu na latte i
świeże kruche ciasteczka, które zrobiła kilka godzin temu.
Stęskniłam się za nią. Ostatni raz widziałam ją bodajże pół
roku temu, kiedy przyjechała na weekend z Pedrito do naszego rodzinnego miasta.
Co jak co, ale musiałyśmy nadrobić ten czas. Uwielbiam z nią rozmawiać o
nowościach z przeszło kilku tygodni. Wymieniamy się informacjami i obydwie
wiemy dosłownie o wszystkim.
Usiadłam na miękkiej, beżowej kanapie i nie zważając na
śpiącego bruneta, zaczęłyśmy plotkować.
- Poznajcie moją siostrę.- Rodriguez z uśmiechem wskazał na
mnie palcem.
Uśmiechnęłam się ciepło i pomachałam wszystkim zgromadzonym
na murawie.
W tej chwili byłam w siódmym niebie. Nie dość, że stąpałam
po słynnym Camp Nou to jeszcze zawodnicy Blaugrany machali mi na powitanie,
robiąc przecudne uśmiechy.
Miałam ochotę rzucić się na mojego brata i wyściskać go za
to wszystko. Nikt by się tak nie poświęcił.
- Chłopacy! Mam dla was propozycję. Wpadlibyście na imprezę
urodzinową Cecilii? Obiecałem zrobić jej wybuchowe urodziny i chciałbym, aby
zapamiętała je do końca swojego życia.- Pedrito krzyknął, śmiejąc się w moją
stronę.
Sama się zaśmiałam, a w duchu podskakiwałam ze szczęścia. Ja, moje urodziny, impreza, piłkarze z
Azulgrany, oddech. Nie to nie może być prawda.
- No jasne, że wbijemy! Najlepiej byłoby ją urządzić na
plaży. Pamiętacie nasze zabawy na Barcelonecie?- Rzucił wysoki brunet.
- Dobry pomysł, Ibi!- Objął go ramieniem bodajże Fabregas.
- Tylko wiecie, chcę to przeżyć.- Podeszłam do nich z
uśmiechem na twarzy. W końcu się przełamałam.
Uwielbiałam ten klub i tutejszych ludzi. Są niesamowici. Od
zawsze moim marzeniem było odwiedzić Camp Nou. Pedro już dłuższy czas jest w
tym klubie, mimo to nie miałam jeszcze okazji, by móc tutaj zawitać.
To był mój pierwszy raz, i szczerze czuję się wyjątkowo.
Od samego początku praktycznie wszystko kręciło się wokół
mnie, nawet trening, gdzie chłopcy
planowali dokładnie imprezę. Korzystali oczywiście z tego, że nie ma
przy niech trenera, bo dostaliby niezły ochrzan, gdyby Vilanova zobaczył ich siedzących
na murawie i dyskutujących na małoważny jak na razie temat.
- Impreza, imprezą, ale jakie chcesz prezenty dostać, mała?-
Spytał się mnie ten sam chłopak, który zaproponował zrobić urodziny na plaży.
-Nie wiem. Nie jestem małym dzieckiem, by dawać mi prezenty.
Sama wasza obecność sprawiłaby, że czułabym się najszczęśliwszą dziewczyną na
ziemi.- Posłałam mu lekki uśmiech i przysiadłam się do kółeczka, które tworzyli
piłkarze.
Przez dłuższą ilość czasu byliśmy zajęci ustalaniem planu
imprezy, ale nie potrwało to zbyt długo, bowiem na stadionie w końcu zagościł
trener, którego pochłonęły korki.
Usiadłam na poboczu i z zapałem przyglądałam się treningowi,
który trwał niecałe dwie godziny.
W międzyczasie zrobiłam kilka zdjęć, by móc wspominać te
czasy i tylnim wyjściem udałam się na zewnątrz, by w spokoju poczekać na brata.
Oczywiście mogłam zostać jeszcze kilka minut na stadionie,
ale przeszkodziło mi nawadnianie murawy, chyba że chciałam być nieźle zmoczona,
to mogłam zostać.
Po raz kolejny wtuliłam swoją głowę w tors brata, kiedy
wyszedł ze stadionu. Będę mu dziękować całe życie za to co zrobił.
Teraz jedynie chciałam, by ta impreza w końcu się już
zaczęła!
***
Przygotowania do urodzin szły w znakomitym tempie. Wszystko udało nam się zrobić tak, jak
planowaliśmy. Pique z Fabregasem
postarali się o załatwienie plaży tylko i wyłącznie dla nas, a reszta zespołu
zajmowała się przygotowywaniem wszystkiego.
To miała być taka minimalna niespodzianka. Nie miałam
wkładu w całe zorganizowanie zabawy,
więc dokładnie nie wiedziałam co mnie czeka.
Byłam spokojną dziewczyną, ale coś czułam, że tej nocy
pokażę pazury i swoje prawdziwe oblicze.
Przed godziną 20 wszyscy zaproszeni zebrali się w domu Pedro
i stamtąd mieliśmy ruszać na plażę.
Nie znałam nawet większości osób, ale niezmiernie cieszyłam
się z tego, że chcieli uczcić razem ze mną moje 22 urodziny.
Tanecznym krokiem ruszyliśmy w stronę Barcelonety.
Co jakiś czas wszyscy wykrzykiwali moje imię i przyspieszali
krok. Widać było, że bardzo chcieli już zagościć na plaży i rozpocząć tą
obiecującą zabawę.
- Cecilia, chodź!- Zawołała mnie Carol.
Okazało się, że w wielkim pudle, które stało blisko wielkiej
palmy są różnorakie prezenty od wszystkich, którzy tu zagościli.
Podziękowałam i przytuliłam każdego z osobna, a później
zaczęła się uczta!
Za muzykę odpowiadał Valdes z Gerardem, chociaż i tak w
większej mierze wszyscy krzyczeliśmy do jakich utworów chcemy tańczyć i
natychmiastowo słyszeliśmy ich rytmy.
Robiliśmy sobie grupowe zdjęcia, przytulaliśmy się,
wskakiwaliśmy do morza. Było wprost przecudownie.
Zawodnicy wydawali się być naprawdę towarzyskimi i zabawnymi
osobami.
Można było z nimi pogadać dosłownie na każdy temat, pożartować,
zatańczyć.
To w ich towarzystwie nie czułam się obco. Jakbym znała ich
już od dobrych kilku lat.
Wywijałam właśnie z Tello do latynoskich rytmów, kiedy obok
nas pojawił się Ibrahim.
- Odbijamy! Czas potańczyć trochę z solenizantką.- Zaśmiał
się i klasnął w dłonie.
Wyswobodziłam się z objęć Cristiana i złapałam Holendra w
ramionach.
Spędziliśmy ze sobą na parkiecie dobrą godzinę.
Tańcząc, rozmawialiśmy ze sobą i poznawaliśmy się coraz
bardziej.
Uśmiechnęłam się znacząco, kiedy lekko objął mnie w pasie i
jeszcze raz złożył życzenia, przykładając usta do mojego rozognionego policzka.
Mieliśmy już wędrować w stronę baru, by zamówić kilka
drinków, ale z wizytą wpadł Busquets i mój kochany brat, którzy łapiąc mnie za
nogi i ręce, zaczęli biec w kierunku morza.
Pewnie chcieli mnie w końcu zamoczyć, bowiem byłam chyba
jedyną osobą, która nie wylądowała jeszcze w morskich falach.
Krzyknęłam kilka obraźliwych słów w stronę tej dwójki, ale
po krótkiej chwili razem z nimi wybuchłam śmiechem.
Zanurkowałam na chwilę, by móc nieco ich przestraszyć i
udało mi się to!
Rodrigo zaczął
panikować i wykrzykiwać moje imię, a potem wzywał pomoc.
Normalnie chciało mi się śmiać, ale nie mogłam tego zrobić,
bo bym się zakrztusiła.
Po kilkunastu sekundach jego spanikowanych ruchów wyłoniłam
głowę z wody i przeraźliwie wybuchnę łam śmiechem.
Sergio zrobił to samo, bowiem od samego początku wiedział,
że kłamię.
Przybiłam piątkę z wysokim brunetem i wyszłam na brzeg.
Moja zwiewna sukienka lepiła mi się do ciała, a ciemne włosy
również przyklejały się do ramion.
Na swej drodze znów spotkałam Ibiego. Tym razem oboje
skoczyliśmy do baru, by trochę ochłonąć i odpocząć.
Zamówił nam po drinku, po czym w spokoju usiedliśmy na
piasku i zaczęliśmy zwykłą rozmowę.
Kilka razy piłkarze przybiegli pode mnie, by znów wrzucić
mnie do wody i zrobić kilka innych psikusów, ale to tylko przez pierwszą
godzinę naszej rozmowy.
Większość już po 2 w nocy leżała nieprzytomna na
piasku. Ilość alkoholu jaką spożyli, nie
pozwoliła im nawet dotrzeć do domu.
Jedynie kilka osób pozostało półprzytomnych, tańczyli do
piosenek, które tym razem były odtwarzane nieco ciszej niż kilka godzin temu.
Impreza praktycznie się już kończyła. Jakaś grupka ludzi
skierowała się w stronę powrotną do domu, dziękując mi za wspaniałą imprezę. To
raczej ja powinnam im za nią podziękować.
Jeszcze nigdy nie miałam okazji w taki sposób spędzić swoich
urodzin.
Wstałam z piasku, by móc nieco rozejrzeć się po
Barcelonecie, ale właśnie w tym momencie poczułam dłoń Holendra na moim ramieniu.
Uśmiechnęłam się lekko i powróciłam na miejsce obok bruneta.
Przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. Wszystko
wydawało się takie nierealne, ale czego ja się mogę spodziewać po kilku mocnych
drinkach, które zawróciły mi w głowie.
Gdybym miała jeszcze trochę sprawny mózg, pewnie dałabym mu
znak, że jest na złej drodze i nie powinien mnie dotykać, ale że sama
odwzajemniałam jego ruchy, nie miałam nic przeciwko temu, by muskał swoimi
ustami moją szyję.
Po krótkiej chwili oderwał się ode mnie i wstał. Chwycił
mnie w pasie i uniósł lekko do góry.
Powolnym krokiem ruszył przed siebie, przed wielki dom,
gdzie zapewne mieszkał.
Nie chciałam opuszczać tego miejsca, bowiem pewnie byłoby
niektórym przykro, że opuściłam własną imprezę, ale plaża o tej porze liczyła
tylko kilka osób, więc nie musiałam się tym przejmować, po za tym nie miałam
zamiaru opuszczać również Ibrahima, w którym aż płonęło pożądanie.
Pomiędzy nami wytworzyła się więź. Przez całą imprezę najwięcej czasu
poświęciłam tylko jemu.
To z nim wygłupiałam się przy naszych ulubionych piosenkach,
to on sprawiał, że na mej twarzy pojawiał się przejrzysty uśmiech.
To on raczył mnie swoimi pocałunkami i słodkimi uśmiechami.
Czułam, że ta znajomość nie pójdzie tak szybko w
zapomnienie, na pewno nie!
To, co wydarzyło się pomiędzy nami w nocy było czymś
niesamowitym, cudownym.
Oboje cieszyliśmy się sobą i nie pragnęliśmy niczego innego
tylko wzajemnej obecności.
Obudziłam się w
całkiem obcym miejscu.
Z lekkim przerażeniem rozejrzałam się po wielkim pokoju i
nie mogłam niczego sobie przypomnieć.
Dopiero kiedy zobaczyłam widok śpiącego przy mnie
Afellaya dotarło do mnie, dlaczego tutaj
jestem.
Było już grubo po godzinie 13, a na mojej komórce widniało
kilkanaście nieodebranych połączeń od mojego brata jak i Carol. Pewnie martwili
się o mnie.
Jeszcze raz spojrzałam w
stronę śpiącego Ibrahima, po czym lekko całując jego czoło, wstałam z
łóżka i naciągnęłam na siebie swoje wczorajsze ubranie.
Miałam zostawiać mu niewielką karteczkę z wiadomością, ale zapewne
spotkamy się na wieczornym treningu i tam postaram się mu wszystko wyjaśnić.
Po cichu wymknęłam się z jego mieszkania i wykręciłam numer
do Carol, by po mnie przyjechała lub przyszła.
Kompletnie nie znałam trasy powrotnej do domu Pedro, mimo iż
znajdywał się kilkadziesiąt metrów stąd.
Z początku dostałam lekki ochrzan za to, że nie powiadomiłam
ich o moim opuszczeniu Barcelonety i ogromnie się o mnie martwili. Wspomniałam
jej jedynie o tym, że znajduje się przy wielkiej willi Holendra, co znowu nią wstrząsnęło.
Ostatecznie postanowiła przyjechać po mnie i poważnie ze mną
porozmawiać.
Kiedy wracałyśmy musiałam opowiedzieć jej całą historię
związaną z Ibrahimem, bowiem była nieźle zdenerwowana faktem, że wskoczyłam mu
do łóżka po kilku godzinach naszej znajomości.
W sumie sama zaczęłam żałować tego czynu, ale wtedy byłam
pod wpływem alkoholu i zbytnio nie przejmowałam się tym, że doszło pomiędzy
nami do bardzo bliskich kontaktów, jednak z drugiej strony nie miałam sobie
tego za złe, bowiem już od początku imprezy pomiędzy mną a nim narodził się
wprost idealny kontakt, który zapewne będziemy utrzymywać przez cały czas.
W domu czekała mnie niezbyt przyjemna pogadanka ze starszym
bratem, który pouczał mnie, że zawsze powinnam powiadamiać go o tym, że wychodzę
z imprezy.
Nie jestem małym dzieckiem, by konkretnie mówić mu gdzie się
wybieram, ale trochę racji miał. Nie znałam dokładnie Barcelony i w każdym
wypadku mogłam się zgubić.
****
Minęły już dokładnie
dwa lata od kiedy powróciłam do Valencii na studia.
Cholernie tęskniłam za Barceloną, bratem i resztą zawodników
z Camp Nou.
Przez te kilka dni spędzonych głównie z nimi poczułam się
znacznie lepiej.
Mogłam się wyrwać, zaszaleć. Miałam wolny czas, który w
pełni wykorzystałam.
Najgorzej było mi znieść ból po zakończeniu kontaktu z Ibim.
Oboje uważaliśmy, że związek na odległość nie ma dosłownie
żadnych szans i postanowiliśmy dać sobie z tym spokój.
Jutro kończyłam moje studia, co niezmiernie mnie
uszczęśliwiało.
Postanowiłam przeprowadzić się do miasta mojego brata.
Tam miałam większe szanse znalezienia pracy niż tutaj, czy w
Santa Cruz de Tenerife.
Ukończyłam dziennikarstwo i mogłam zabiegać się o pracę na
stanowisku dziennikarki w jakichś prasach (sportowych oczywiście), radiu lub
telewizji .
Z przeprowadzki nie cieszyłam się głównie, dlatego że mogę
znaleźć lepszą pracę, ale dlatego, że znów będę mogła spotkać bruneta, po dwóch
latach rozłąki.
Martwiło mnie tylko jedno, czy on będzie chciał odnowić
naszą znajomość?
Cholernie bałam się negatywnej odpowiedzi na to pytanie, ale
w końcu to była miłość od pierwszego wejrzenia. W ciągu kilku godzin między
nami doszło do tak niesamowitych chwil, których oboje nie zapomnimy do końca
naszego życia.
Kiedy znalazłam się już na mojej ukochanej ziemi, pierwsze
co zrobiłam to spod mojego nowego mieszkania udałam się na Barcelonetę, by móc
przypomnieć sobie moje urodziny.
Ciężko westchnęłam kiedy stąpałam po gorącym piasku i
wspominałam te wszystkie radosne chwile.
A szczególnie wodziłam wzrokiem po lewej stronie plaży, gdzie
dokładniej poznałam się z Ibim.
Przykucnęłam, by móc popatrzeć tym razem na morze, gdzie
Pedrito i Busi mnie wrzucali, śmiejąc
się przy tym do upadłego.
Aż lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy myślami
byłam dwa lata wstecz.
Nagle poczułam na swoich powiekach czyjeś dłonie.
- Zgadnij kto to.- Nieznajoma osoba zaśmiała się.
Dobrze wiedziałam, że był to Ibrahim. Próbował zmienić swój
głos, ale jednak nie udało mu się to.
Myślałam, że z radości uniosę się w górę.
Odwróciłam się twarzą do brązowookiego i mocno go
przytuliłam.
Odwzajemnił mój uścisk i lekko musnął moją szyję.
Teraz wiedziałam, że odnowimy tą znajomość i nie pozwolimy,
by cokolwiek zrujnowało to, co wytworzyło się między nami dwa lata temu.
łooooooooooooooooooooooo.
OdpowiedzUsuńnieźle ;o
ale jedno ,,ale''... rzadko kiedy facet po 2 latach ma tyle odwagi czy też rozumu by wrócić do tej jedynej...