wtorek, 31 lipca 2012

4. The Wanted - Inne wyobrażenia swojego życia.


Przez ostatnie cztery miesiące dosłownie wszystko się zmieniło i legło w gruzach.
Oczywiście nie dochodziłem do myśli, że to wszystko będzie trwać cały czas, ale również nie przepowiadałem sobie wiecznej kariery, mimo wszystko to stało się zdecydowanie za wcześnie.
Nikt nawet nie pomyślałby, że tak szybko będę mógł zapomnieć o wspólnej karierze z chłopakami.
Ciężko było mi to zaakceptować, ale myślałem, że to będzie korzystna dla nas wszystkich decyzja.
Oficjalnie nie zapowiedziałem swojego odejścia, ale mam zamiar to zrobić w najbliższym czasie.
Owszem, jest mi ciężko, i to bardzo. Ciągłe pobudki w nocy i ogólny brak snu mogą to potwierdzić. Mimo wszystko próbuję zachować zimną krew, przestać denerwować się narastającymi problemami, ale jestem zbyt wrażliwym człowiekiem by to zrobić.
Bardzo dotyka mnie fakt, że większość ludzi widzi we mnie tylko negatywne cechy. Staram się jak mogę. Robię wszystko, by ludzie choć trochę zmienili o mnie zdanie, ale pewnie domyśla się Pan, że kompletnie mi to nie wychodzi.
Przyznam, że nie jestem dobry w tej dziedzinie, ale próbować zawsze warto. A nuż może się udać!
- Opowiedz teraz w skrócie swoją historię, poczynając od początku kariery.
- Więc…
Kiedy po raz pierwszy weszliśmy do studia i nagraliśmy pierwsze hity, a potem za kilka tygodni dostaliśmy wiadomość od naszego managera, że nasze utwory niesamowicie się sprzedają, dosłownie we wszystkich krajach Europy oraz Ameryki, myślałem że ze szczęścia uniosę się po prostu do góry.
Moja rodzina zawsze uważała, że pasuje do mnie kariera solo. Szczerze powiedziawszy z początku sam byłem takiej myśli. Nie lubiłem tworzyć z innymi ludźmi, uważałem że sam poradzę sobie z tym lepiej i zrobię wszystko tak, jak ja chcę i nie będę musiał słuchać zbędnych komentarzy, typu :  to nie pasuje, według mnie  te słowa są bez sensu..
Kiedyś chłopaki napisali piosenkę sami, beze mnie. Odczuwałem lekki uraz, bowiem nie brałem udziału w jej tworzeniu. Czułem, że upadam coraz to do niższego poziomu i za niedługi czas dosłownie wszystko będą robić bez mojej wiedzy, nie będą nawet informować mnie o tym kiedy wychodzą do studia lub o której mamy wywiady..
Już tak było, przykładem jest ta piosenka.. Nie powinni tego robić, przecież ja też jestem jednym z zespołu..
Ze względu na naszą karierę jaką zdołaliśmy zrobić w ciągu kilku miesięcy, chciałem się zmienić, nawet próbowałem, ale tak naprawdę się nie da.
Niektórych cech nie da się zmienić. Są z nami od samego urodzenia, utwardzają się w nas z każdym rokiem życia i z wiekiem jest trudno, by wprowadzić choć minimalne zmiany.
Tak jest w moim przypadku, nie wiem jak u reszty.
Zresztą to chyba nie ja powinienem się zmieniać. Wszyscy widzą we mnie same problemy, a sami również posiadają negatywne opinie na temat własnej osoby, powinni spojrzeć na siebie i swoje zachowanie.
Oceniają kogoś, a sami do idealnych nie należą. Nikt nie jest idealny.
Ja robię wszystko, by ludzie mnie zrozumieli. Staram się, to jest najważniejsze.
Nie przechodzę obojętnie na słowa „nie warto”. Tak jak mówiłem, karierę zdobyliśmy bardzo szybko. Nie zaprzepaściliśmy szansy na wydanie znakomitego albumu, więc  przez kilka następnych miesięcy skupiliśmy się na tworzeniu nowych utworów, bowiem warto jest rozwijać swój talent i pokazywać go innym.
Zainteresowania i zaproszenia do wywiadów napływały dosłownie codziennie z różnych brytyjskich stacji radiowych jak i plotkarskich, młodzieżowych magazynów.
Codziennie wspominam sobie te czasy, kiedy uradowani czytaliśmy coraz to nowsze wiadomości na nasz temat.
Nie przywykliśmy jeszcze do sławy, wszystko działo się dosłownie za szybko. W przerwach udzielaliśmy wywiadów, krótkich występów w Londynie. Zmęczeni padaliśmy do łóżek, a kolejnego dnia z samego rana znowu studio. I tak przez cały czas.
Po wydaniu albumu zorganizowaliśmy dwumiesięczną trasę po U.S.
Kilka tygodni bez naszych bliskich- pierwszy raz się z tym spotkaliśmy.
Przyszłość naszego zespołu nabierała sensu. Grono naszych ulubieńców powiększało się z godziny na godzinę. Wtedy myśleliśmy tylko : „ Dać z siebie wszystko i nie zawieść fanów”. Zapominaliśmy o złych chwilach i zatracaliśmy się tym, co uwielbiamy- muzyce.
Sodówka nie strzeliła nam do głowy, mimo iż większość sądziła, że to ja  jestem tym jedynym, który robi karierę dla pieniędzy, i chwali się wszędzie, że posiada tyle kasy..
Nie spodziewałem się tego po fanach..
Trasa po Ameryce dała nam wiele do zrozumienia. Tak naprawdę wtedy dokładnie dostrzegliśmy fakt, że mamy bardzo wiele fanów, którzy doceniają naszą solidną pracę.
Był cud, miód i orzeszki. Codziennie mogliśmy się delektować obecnością osób, które chwalili nas na każdym kroku. Przeważnie powodzeniem cieszyli się Max, Tom, Jay i Seev ja natomiast odchodziłem na dalszy plan.. Cholernie to bolało, ale musiałem to jakoś znieść.
To były początki naszej kariery. Uważałem, że nadejdzie jeszcze moment kiedy rozwinę swoje skrzydła.
Koncerty w Stanach szły nam zaskakująco szybko.
Ogólnie całe dwa miesiące spędzone tam minęły w mgnieniu oka.

Po powrocie do Anglii znów zaczęliśmy pracę nad nowymi singlami.  Pisanie piosenek przychodziło nam z łatwością. Wszystko szło zgodnie z planem.
Po kilku miesiącach zaczęło brakować nam występów takich jak w U.S. Manager postawnowił pomóc nam w zorganizowaniu kolejnej trasy, tym razem po UK i Irlandii.
Był to naprawdę fajny pomysł, ale chyba tylko ja myślałem, że potrzebna jest nam chwila odpoczynku, do spotkania ze znajomymi.
Cholernie brakowało mi bliskich. Codzienne prace w studiu, próby, kontakty z fanami i wywiady uniemożliwiały nam jakiekolwiek formy spotkań z rodziną i przyjaciółmi.
Dostawaliśmy po dniu urlopu w każdym tygodniu, by móc ich odwiedzić, ale kto wtedy myśli o spotkaniach z bliskimi? Ten dzień zazwyczaj mija nam na odsypianiu całego tygodnia.
Jesteśmy wycieńczeni, widać to po naszych twarzach..
Od razu zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Kilkanaście miesięcy temu nie było nawet mowy o takiej karierze, a tu już druga trasa koncertowa w planach..
Z jednej strony nas to podniecało, z drugiej nie.
Mieliśmy kontakt z fanami i muzyką, którą uwielbiamy, ale również nie mieliśmy już wiele sił, by dać naprawdę emocjonujący koncert. Powinniśmy odpocząć jakieś dwa tygodnie przed trasą, wtedy bylibyśmy wypoczęci i pełni sił.
Mimo wszystko cieszyliśmy się na powrót na scenę. Bilety zostały sprzedane w tempie ekspresowym. Już po kilkunastu godzinach były braki w kasach. Ilość fanów wzrastała, czuliśmy się niesamowicie.
Wspominając tamte chwile, zawsze przechodzą mnie ciarki.
To było bardzo cudowne odczucie. W końcu nie przeżywa się tego codziennie, chociaż w naszym wypadku raczej można uznać, że praktycznie każdego dnia mamy nowszych fanów, ale to ta cząstka pierwszych, którzy nadali sens temu, taki promyczek ognia, od którego się wszystko zaczęło, jest niesamowita..

Po jakże słodkich, przyjemnych wrażeniach przychodzi czas, by opowiedzieć dokładnie moment, kiedy stałem się punktem  plotek, ośmieszania, wyzywania – popularnie teraz zwanych hate’ów.
Pewnego dnia, mając koncert w Manchesterze, zapoznałem jedną z fanek. Wydawała się być inna od wszystkich- to były typowe oznaki zauroczenia lub miłości od pierwszego wejrzenia.
Szybko do niej zagadałem i znalazłem z nią wspólny język.
W swoim towarzystwie spędziliśmy ostatnie minuty przed koncertem jak i kilka po.
Jej zniewalający uśmiech za każdym razem sprawiał, że unosiłem się do góry. Sprawiała, że stawałem się całkiem innym człowiekiem.
Inne fanki najwyraźniej zazdrościły  jej naszego spotkania..
Po kilku dniach zaczęły się przeróżne akcje, listy, w których mnie poniżały i obrażały.
Na jednym z koncertów w Wolverhampton zebrały się grupą i zaczęły wykrzykiwać najgorsze epitety, kierowane w moją stronę.
Cóż, nie myślałem że mogą pałać taką złością. Przecież chyba nie zabronią mi się spotykać z dziewczyną, prawda?
Przerwałem koncert.. Zszedłem ze sceny i tak właściwie od tego się zaczęło…
Najgorsze w tym wszystkim było to, że również chłopaki się na mnie zawiedli.
Przed założeniem zespołu obiecaliśmy sobie, że nie będzie związków z wielkimi fanatyczkami The Wanted. Wiązało się to  z bólem i złamanym sercem, kiedy po pewnym czasie okaże się, że była z którymś z nas tylko i wyłącznie dlatego, bo uwielbia naszą sławę i pieniądze. Tak bywa często.
Z jednej strony ta dziewczyna nie wyglądała na taką, ale również nie znałem jej wystarczająco długo, by oceniać jak jej uczucia są głębokie do mnie.
Postanowiłem, że najlepiej będzie zerwać z nią kontakt.
Tak też zrobiłem. Myślałem, że wszystko wróci do normy i będzie tak, jak dawniej, ale myliłem się.
Nie przypuszczałem, że ta laska będzie zdolna do takich rzeczy. Jej wyraz twarzy wskazywał, że cechuje się uprzejmością i wrażliwością, było całkiem odwrotnie..
Już kilka godzin po naszej rozmowie zdołała opublikować posty na różnych portalach, że „umiem tylko przelecieć dziewczynę”, ale między nami przecież do niczego nie doszło!
Ubzdurała coś sobie i przez to ja muszę cierpieć! Pewnie nie zniosła faktu, że związek z członkiem The Wanted dobiegł do końca, więc i jej przyrzeczenia i słowa się już skończyły.
Teraz już wiem, że na pewno należała do tych, co lecą na forsę w związku. Współczuję jej przyszłemu chłopakowi z całego serca.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że chłopaki dowiedzieli się o jej wyczynach.
Z początku nie wierzyli, nie przypuszczali nawet, że to ta sama fanka, z którą przez jakiś czas się spotykałem.
Pewnego dnia rozpoznali ją. Jej zdjęcie, któro miała na twitterze było umieszczone w jednej z gazet młodzieżowych.
Wtedy zmienili zdanie co do tej sytuacji. Wszystko było na odwrót.
To jej uwierzyli, a to wszystko była „moja wina”.
Fajnie, że w ogóle mam wsparcie u moich przyjaciół.
Kilka dni temu przed naszym apartamentem pojawiła się garstka fanów, wykrzykująca najróżniejsze wulgaryzmy pod moją osobę.
Traciłem ich wszystkich..
Traciłem chłopaków, którzy kompletnie już zatracili wątek i cierpieli przeze mnie oraz  fanów, którzy z całego serca wierzyli tej szmacie i jej farmazonom, które wymyślała, by doszczętnie dobić  mnie już do końca.
Przedwczoraj chłopaki chcieli przeprowadzić poważną rozmowę w cztery oczy.
- My już nie wiemy co mamy robić.. Przez Ciebie wszystko się wali. Najpierw umawiasz się z naszą największą fanką, czego sobie zabroniliśmy i przyrzekliśmy dotrzymywać słowa. Później z nią zrywasz, ona urządza Ci jakieś awantury w Internecie i realu, które przynajmniej w kilkunastu procentach są prawdziwe, bowiem musiała mieć jakiś konkretny powód, tak dla picu na pewno niczego by nie tworzyła, dałaby sobie spokój po jednym poście, ale nie ciągnęłaby tego przez długi czas. Fani przez te całe akcje się od nas odwracają.. Nie tak wyobrażaliśmy sobie  tworzenie tego zespołu. Ostatnio nawet nie angażujesz się w pracę. Masz to daleko gdzieś, opieprzasz się za każdym razem, a my ciężko harujemy. Zawaliłeś na całej linii, Nathan.- Powiedzieli.
- I poradź mi, Co ja  w tej sytuacji mam zrobić? Muszę odejść..
Moi przyjaciele mają przeze mną same kłopoty, na które nawet nie zasługują.
Dużo siły wkładają w pracę nad kolejnym albumem. Trudzą się, a ja moim zachowaniem i osobą ośmieszam cały boysband.
Jutro postaram się z nimi porozmawiać na ten temat i oficjalnie ogłosić moje odejście. Zrozumieją na pewno.
- Odejście w pewnym sensie niczego nie zmieni. Fanki dalej będą Cię otaczały i doprowadzały do stanu „chcę umrzeć”. Zbyt brutalnie podchodzisz do tego wszystkiego. Powinieneś poprosić swoich przyjaciół z zespołu o wsparcie i spróbować wszystko zacząć od początku. Potrzeba na to czasu i cierpliwości, ale skutki na pewno będą pozytywne. Możesz bardzo żałować podjętej decyzji o odejściu. Masz niesamowitych przyjaciół z zespołu, którzy krytyką chcą Ci pomóc, sprowadzić na ziemię i walczą, by wrócił do nich ten Nathan, z którym rozpoczynali wędrówkę. Tobie wydaje się, że chcą się Ciebie pozbyć, prawda jest inna- chcą Cię z powrotem. Oczywiście zrobisz jak chcesz, nie namawiam Cię do niczego, tylko przedstawiam fakty, które byłby najlepszym rozwiązaniem. Proszę Cię, przemyśl to dokładnie.- Psycholog przedstawił mi własne zdanie.
- Postaram się. Dziękuję Panu bardzo za wysłuchanie mojej historii, z pewnością zrobiło mi się lżej na sercu i czuję się tak, jakbym się regenerował.
- Od tego przecież tutaj jestem. Nie ma za co dziękować. Trzymaj się.- Posłał mi ciepły uśmiech.
Wiedziałem już co zrobię. Byłem idealnie przekonany, że dobrze postąpię.
Drzwi od  gabinetu psychologa zamknąłem w pełni czując, że moja decyzja jest jak najbardziej słuszna.
~*~
Teraz znajduję się w New Jersey. Odszedłem z zespołu i zacząłem karierę solo.
Postanowiłem zacząć całkiem nowe życie i jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.
Pracuję nad moją pierwszą płytą, a piosenki mojego autorstwa sprzedają się na rynku jak świeże bułeczki.
Znalazłem również drugą połówkę. Tym razem jest to zwykła dziewczyna, która ma wielkie serce i nie kocha mnie ze względu na pieniądze, tylko ze względu na charakter.
Czuję się chyba najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi.
W końcu udaje mi się czegoś dokonać i nie cierpię z tego powodu jak było wcześniej.
To jest najważniejsze.


***
Hej, tu Kate. Plan na taki odcinek wpadł mi przy rozmowie telefonicznej z Zuzą :D
Możecie pomyśleć, że pisząc taki rozdział hejtuję Natha, ale nie! Nie mam nawet takiego zamiaru, ubóstwiam go i broń boże, nie chcę nawet, żeby odchodził! Taki miałam pomysł i po prostu tak stworzyłam odcinek.
Nowy dodaje Zuza.
Pozdrawiam xx






3 komentarze:

  1. o mamono dskjxlbycfxlinaaix <33333
    Ale to boskie! normalnie się zakochałam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie się zapowiada! :) pocahontas_92

    OdpowiedzUsuń
  3. No powiem Ci, że nieźle to sobie wymyśliłaś :D Nate odchodzi z zespołu, nagrywa solo i jeszcze sie zakochuje! i pomyśleć, że cała kariera legła w gruzach (no może nei do końca) przez jedną psychofankę? Nieźle :P
    pozdrawiam :* // narvana

    OdpowiedzUsuń