niedziela, 22 lipca 2012

3. ONE DIRECTION - Wakacyjny romans.


                Idę się pochlastać. Rodzice wysyłają mnie na całe wakacje, na jakiś obóz, tylko dlatego, że był w promocyjnej cenie i niby jest prowadzony przez jakieś gwiazdy. Jasne, a ja to Maria Antonina. Która gwiazda prowadziłaby obóz w promocyjnej cenie? No chyba, że to gwiazda pokolenia moich dziadków, która tak naprawdę nigdy nie była do końca sławna. Po prostu kojarzona przez ludzi i tyle. Co nakłoniło moich rodziców do tej decyzji? Miałam jechać do rodziny, do słonecznej Florencji, a nie do jakiegoś Blackpool. I co tam ciekawego? Lasy? Ha ha ha. To się uśmiałam. A tak na serio. Co z tego, że to dość spore miasto, położone nad Morzem Irlandzkim? Chciałam jechać do Florencji, nie do Blackpool. Oczywiście nikt nie rozumie moich zapotrzebowań, no bo jak to? Zrozumieć siedemnastolatkę? Śmieszne, prawda? Z resztą, czy nie jestem za stara na obozy? Siedemnaście lat i zabawa z dziećmi nawet o pięć lat młodszymi. Porażka. Ale oczywiście rodzice musieli przekonywać mnie: ''Będziesz mieszkać nad samym morzem.'', ''Zobaczysz, spodoba ci się! Z resztą to obóz charakteryzacji scenicznej, a przecież lubisz takie sprawy związane z makijażem.'', ''Nie uważasz, że przydałoby ci się trochę opalenizny? W końcu tam są plaże, opaliłabyś się z pewnością.'', ''Będą tam gwiazdy! Nie wiadomo jakie, ale będą.'', ''Niedaleko położony jest Manchester. Może zorganizują wam jakieś wycieczki tam.''
                Oczywiście to tylko jedne z wielu prób namówienia mnie przez rodziców, jednak ostatecznie i tak musiałam się zgodzić, bo było za późno na wszystko. Zapłacili, a pieniędzy nie zwracają, jeśli uczestnik obozu nie weźmie w nim udziału. Bosko prawda? Jeszcze tak pięknie załatwili mi ten obóz, że muszę jechać z Luton do Blackpool pociągiem z sześcioma przesiadkami. Ta podróż mnie wykończy. Nie wiem co oni sobie myśleli, ale jeśli nie będę zadowolona z obozu, to pożałują, że w ogóle mnie na to wysłali. Dam im wtedy tak popalić, że nigdy nie popełnią tego błędu po raz drugi.

~*~

                Stałam w holu hotelu, gdzie zakwaterowani są wszyscy uczestnicy obozu. Stałam tam sama. Spóźniłam się na zapoznanie, przez cholerny pociąg, ale wychowawcy o tym doskonale wiedzieli, ponieważ moi rodzice ich poinformowali o tym. Jeden plus. Miał ktoś po mnie zejść, a tu ani żywej duszy. Fajnie, prawda? Poczekam, aż ktoś łaskawie przyjdzie. Nie będę się wysilać, patrząc na to, że w cale nie uśmiecha mi się być tutaj. O nie! Już wolałabym się nudzić w domu przed telewizorem, ale oczywiście to jest niezdrowe i tak może mi się zepsuć wzrok. Nie żeby coś, ale dlaczego im się zepsuć nie może? Tylko wiecznie coś nie tak ze mną?
                - Hannah Joyce? - Usłyszałam głos kobiety. Pewnie organizatorka tego cyrku.
                - Tak - odpowiedziała od niechcenia. Serio. Nie rajcowała mnie, więc nie starałam się być miła. Bo po co? Straszydło jedno. Będzie mi jeszcze mówić co i jak przez całe wakacje. Nie wiem czy to wytrzymam, czy ucieknę w nocy. Znając samą siebie, to wszystko możliwe.
                - Zapraszam do pokoju wychowawców. Musisz wszystkich poznać i wiedzieć, kiedy i z kim masz zajęcia. Proszę za mną.
                Jeszcze walizki muszę ciągnąć ze sobą. Skoro jestem całe wakacje, to chyba mam dużo rzeczy, a ona nawet nie poprosiła nikogo o pomoc. Już jej nie lubię. I co by fajnego nie zrobiła, będzie moim koszmarem. Nie odpuszczę babie i tyle.
                Weszłam do jakiegoś pokoju. Na drzwiach faktycznie pisało, że to pokój wychowawców, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Usiadłam sobie na fotelu z walizkami przy nogach i patrzyłam na tych ludzi. Plebs. Czy ja wyglądam jak ktoś, kto nadawałby się na TEN obóz? Przecież ci ludzie, to jakaś życiowa porażka. Nigdy nie widziałam takich przymulonych frajerów.
                - A więc, Hannah. Ja jestem organizatorką, nazywam się Elizabeth Grant. Będziesz mieć zajęcia od poniedziałku do piątku. Każdego dnia z innym instruktorem. W poniedziałki masz teatr antyczny z panią Zoey Donne - wskazała na zgarbioną kobietę po trzydziestce. - Wtorki, improwizacja sceniczna z panem Johnatanem O'Harą. Środa, charakteryzacja sceniczna, pani Vivian Eliot, czwartki fitness bądź taniec z panią Emmą Auber i piątki muzyka. Wiemy od twoich rodziców jaki masz dystans do tego obozu i też nie widzę, żebyś pałała radością, więc muzykę będziesz mieć indywidualnie z naszą tegoroczną gwiazdą. Poznasz ich wieczorem na koncercie zapoznawczym - a więc gwiazda, to oni? Wow, podnieciłam się. A tak poważnie, to chyba ich posrało. Jak będę sam na sam z tymi gwiazdkami, to rozszarpię ich na strzępki. - Pan O'Hara pomoże ci zanieść walizki do pokoju. Będziesz dzieliła go tylko z jedną dziewczyną, bo tak wyszło, chociaż inni są w piątkę w pokojach.
                Do pokoju nie miała daleko, na tym samym piętrze, korytarzem do końca i na lewo. Trochę taki ukryty pokój, ale jak dla mnie to bardzo dobrze. Nikt nie będzie specjalnie zwracał na niego uwagi. W pokoju siedziała już śliczna mulatka, ale w sumie wyglądała na bardzo wredną. Szlag by to chciał. Patrzyła na mnie z pogardą, więc odwdzięczyłam się jej tym samym. Chyba ją to zdziwiło. I bardzo dobrze. Niech wie, że nie dam sobą pomiatać. Nie jestem takim typem dziewczyny, która zrobi wszystko, żeby chociaż mieć z kim porozmawiać. Równie dobrze mogę być samotniczką i nic mi to nie będzie przeszkadzało. Chociaż dwa miesiące bez odzewu to straszne, ale dam radę. Nie po to brałam laptopa. Jest laptop, jest dostęp do świata, są ploteczki.
                - Jestem Kim - przedstawiła się dziewczyna, kiedy ten cały profesorek wyszedł.
                - Hannah.
                Nie chciałam zaczynać z nią konwersacji. Po co? Żeby się zdenerwować? Jeśli tak, to łatwo by poszło, ale ja nie zamierzam tego robić. Nie wiem jak ona, ale ja jestem na tyle ogarnięta, że nie potrzebuję rozmawiać z nią czy cokolwiek innego.

                Wieczorem, kiedy wszyscy poszliśmy na ognisko z koncertem gwiazd, które będą współprowadzić obóz, myślałam, że padnę. Ta cała Kim nadawała jak najęta, jeszcze żeby mnie to interesowało, a tak nie było. Co mnie obchodziło, że jakaś aktorka jest w ciąży, a inna dopiero co się rozwiodła? Nie mam lepszych rzeczy do roboty jak ingerowanie w życie prywatne osób sławnych? Mniejsza z tym. Wzięłam upieczoną w ognisku piankę i zaczęłam ją z nudów gnieść. Nie byłam specjalnie głodna, ponieważ zjadłam sporo pierniczków w czekoladzie, w pokoju. Tak więc czekałam tylko aż poznam gwiazdeczki, z którymi co piątek będę mieć indywidualne zajęcia. Boże, dlaczego mnie na to skazujesz? To brzmi jeszcze gorzej niż samo uczestnictwo w tym cyrku.
                Organizatorka coś gadała przez prawie pół godziny na drewnianym podeście, który robił za scenę. Eee, to te gwiazdy mają takie warunki jak w Hoolywood. Po prostu żal ściska jak widzi się to wszystko. Nie wiem jakim cudem ten obóz daje radę... Od piętnastu lat... Rok po roku. Straszne. Tyle dzieciaków się przez to przewinęło. Większość i tak pewnie była niezadowolona jak ja. Niby to pierwszy dzień, ale przeczuwam porażkę.
                - A teraz przed wami tegoroczna gwiazda obozu, zespół One Direction!
                Matko kochana, co to się zaczęło! Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i stały przy scenie, śpiewając z chłopakami ''What makes you beautiful'' i potem ''One thing''. Ja za to stałam sobie z grupką nielicznych na obozie chłopaków, którzy podziwiali mnie za dystans do 1D. Co jak co, ale piszczeć i tak dalej, to nie muszę.

~*~

                - Przecież powiedziałam, że nie! - To już końcówka drugiego tygodnia i drugie zajęcia z chłopakami. - Nie zaśpiewam! Chyba, że po moim trupie! Wydawało mi się, że wyraziłam się jasno w tamtym tygodniu. Nie mam najmniejszej ochoty przebywać na tym obozie, więc zróbcie mi przyjemność i nie pogarszajcie sprawy. Idę do KFC - powiedziałam, wzięłam torbę i wyszłam. Tak naprawdę, to wyszłam w trakcie zajęć.
                Oczywiście tak się przerazili, iż Niall pobiegł za mną. Chociaż tak naprawdę to pewnie był głodny i skorzystał z okazji. Jako jedyny wydawał się rozumieć mnie, bo nigdy nic nie mówił. Tylko tamci tak na mnie naciskali. Liam i Zayn strasznie cisnęli mnie na ten wokal, a Louis powtarzał, że mam lewe nogi. Tak, tak, podglądał mnie na zajęciach z tańca. Harry jakoś nie zawracał sobie głowy niczym, tylko tweetował z fanami, a Niall przyglądał się całej sytuacji z boku bez słowa. Właściwie to nawet ze współczuciem. Miło, że w ogóle ktoś mi współczuje, bo ostatnio mam wrażenie, że tkwię w tym wszystkim sama.
                - Nie miej im tego za złe. Są trochę zdenerwowani. Nie chcieli mieć z nikim zajęć indywidualnych, bo to jakby wyróżnienie jednej fanki z pośród milionów. Mi to wszystko jedno. Podoba mi się tu. Ale widzę, że tobie nie.
                Popatrzyłam  na niego zdziwiona. Pierwszy raz ktoś tutaj rozpoczął ze mną spokojną konwersację. Przynajmniej starał się, żeby tak to było. Uśmiechnęłam się pod nosem i w duchu stwierdziłam, że już go lubię. Muszę lubić ludzi, którzy są po mojej stronie, bo jest ich mało. Pewnie dlatego, że zawsze mam inne zdanie niż wszyscy i lubię być w centrum zainteresowania.
                - Nie, nie podoba mi się tutaj. Zostałam siłą zmuszona na ten obóz. Chciałam pojechać do rodziny do Włoch, ale znaleźli ten obóz... Rodzice stwierdzili, że to dla mnie jak szkoła przetrwania, bo zawsze miałam za dobrze w życiu. Wszystko robili za mnie, ale przecież po części to też ich wina. Jakby do tego nie doprowadzili, to by było inaczej.
                - Masz rację. Mnie rodzice od małego uczyli sprzątać po sobie. Co prawda nigdy tego nie robiłem, ale oni też nie sprzątali tego co nabałaganiłem. Moja mama jest stanowcza i za to ją kocham. Potrafi zapanować nad sytuacją i zawsze wychodzimy na prostą. Umie nakłonić największego lenia na sprzątanie.
                - Zaciekawiłeś mnie... I może to nie stosowne pytanie, ale czy twoja mama może nie prowadzi jakiś obozów? Wydawałoby się to bardziej ciekawe niż to. Przecież to całe Blackpool jest nudne! Nic sie tu nie dzieje. Jeden festiwal na rok. Co prawda niesamowity festiwal.
                - No właśnie, co do tego festiwalu, to on będzie całkiem niedługo, prawda? - Pokiwałam twierdząco głową. - Może poszłabyś ze mną tam? Namówię wychowawców. Należy się nam jakaś rozrywka, czyż nie?
                - Czekaj... Czy ty mnie właśnie zaprosiłeś na TEN festiwal w Blackpool? - Zapytałam z niedowierzeniem.
                - Tak... Ale pod warunkiem, że będziesz milusia dla tatusia Liama i Zayna, tego pana od złotych myśli - uśmiechnął się. Nie, właściwie, to wywaliło mu banana na twarzy, ale szczegół.
                Przystałam na całą propozycję bez wahania. Przynajmniej pójdę zabawić się na festiwal w odróżnieniu do innych obozowiczów. Może to, iż będę z Niallem wydaje się mniej ciekawe, bo wiadomo jak zareagują fanki, ale może mnie nie porozrywają na kawałki. Nie nadaję się nawet do jedzenia, bo jestem za bardzo koścista. To by było śmieszne, bo jakby chcieli kości obgryźć, to nawet nie poczuliby, że coś zjedli.

~*~

                Trzeci tydzień. Przyznam się, że dzięki Niallowi i jego wiernemu towarzyszeniu mi, ten obóz jest naprawdę fajny. Wychowawcy postanowili, że będę głównie pod opieką Horana skoro tak dobrze na mnie wpływa. Dziś jestem ten festiwal. Na razie siedzimy z chłopakami w mini studiu i jemy zamówione w chińskiej knajpie jedzenie, bo przecież cały dzień bez jedzenia to koszmar. Szczególnie dla blondyna, który już po pierwszych dwudziestu minutach, poszedł do automatu po batony.
                W zeszłym tygodniu, kiedy przyszłam do Liama w sobotę, w dzień wolny dla wszystkich (co go bardzo zdziwiło) i przekazałam mu, że zaśpiewam (co go jeszcze bardziej zdziwiło), to mnie nawet polubił. Nie wiem co to ma do tego wszystkiego, ale zmienił do mnie podejście. Zayn czasami na mnie warczy, kiedy przechodzę obok niego na korytarzu, ale nie jest źle. Lou dalej utrzymuje, że mam dwie lewe nogi, a Harry nawet nie wie jak mam na imię, za co chłopaki nieźle po nim pojechali, bo mogą mnie nie lubić czy coś, ale żeby nie znać imienia? Śmieszne.
                - O piętnastej skończymy - powiedział Liam.
                - Tak wcześnie? - Zdziwiły mnie słowa ''tatusia''. Nie często się to słyszy, patrząc na to, że pierwsze zajęcia miałam do dwudziestej pierwszej.
                - Tak. W końcu idziesz z Niallem na ten festiwal. Musisz wyglądać jak człowiek, bo jak was reporterzy złapią, to źródłem plotek będzie Niall i jego nowa, brzydka dziewczyna.
                - Dzięki - odpowiedziałam ironicznie.
                Po zjedzeniu chińszczyzny, wróciliśmy do poprzedniego zajęcia, jakim było śpiewanie całej gamy. Nie wiedziałam o co w tym chodzi, ale robiłam to co kazali, skoro chciałam jeszcze zdążyć się potem wyszykować na imprezowanie. W pewnej skali miałam cichą nadzieję, że to coś w stylu randki, bo zdążyłam oszaleć na punkcie blondyna. Ciągle o nim myślałam. Nawet zaczęłam po ludzku rozmawiać z Kim, której nie wiem dlaczego, ale zwierzyłam się z tej całej szopki. Była podniecona tym, że koleżanka z jej pokoju ''umawia się'' z Niallem Horanem z One Direction, ale obiecała, że zachowa to w tajemnicy i jak na razie bardzo dobrzej jej to idzie.

                Ubrana w kwiatowe legginsy, zwykły biały t-shirt i płaskie sandałki, wyszłam przed hotel, gdzie miałam czekać na mojego towarzysza. Ostatecznie nie czekałam długo, a kiedy tylko przyszedł, ruszyliśmy w kierunki plaży, gdzie odbywał się festiwal. Dzięki znajomościom chłopaka, dostaliśmy wejściówki za kulisy. Miałam okazję poznać wiele gwiazd, co mnie bardzo ekscytowało, chociaż nie tak bardzo jak obecność przy mnie Nialla. To chyba najlepsze, co mogło mi się przydarzyć.
                Przetańczyliśmy do wszystkich kawałków jakie leciały. Bawiłam się przednio i byłam cholernie wdzięczna blondynowi, że mnie zabrał. Gdyby nie on to znów nudziłabym się kolejną noc, bo zazwyczaj nie mogę tutaj zasnąć. To nie klimat dla mnie, nie mogłabym tu mieszkać na stałe. Raczej Londyn i jego okolice mnie zadawalają. Sama mieszkam przecież w Luton, a to niedaleko od Londynu. Każdego dnia czy też nocy, kiedy mi się nudziło, mogłam tam pojechać. Szkoda, że w te wakacje nie odwiedzę stolicy. Może po wakacjach w jakiś ładny weekend zrobię sobie tam wypad na sklepy. To czynność, której potrzebuję od jakiegoś czasu, a nawet nie mam kiedy tego wykonać.
                Wracaliśmy do hotelu lekko pijani. W sumie sama wypiłam tylko dwa piwa, ale nie powinnam pić niczego. Na szczęście jutro dzień wolny od zajęć i mogę robić co zechcę, więc zapewne najpierw pośpię do południa, potem pójdę coś zjeść, wrócę, poleniuchuję albo pójdę na plażę i wrócę na ''godzinę policyjną''. Każdy obozowicz musi być przed dwudziestą drugą na terenie hotelu. No chyba, że wychodzi gdzieś z opiekunem, tak jak dzisiaj ja.
                - Świetnie było - powiedziałam, tuląc się do Nialla, który o dziwo nie odpychał mnie, tylko przyciągał jeszcze bardziej do siebie i delikatnie całował.
                - Uhuumm... Przedłużmy tę noc. Chodź do mojego pokoju... Będzie epicko.
                - Jesteś pijany, wydurniasz się.
                - Ty też jesteś i jakoś mi to nie przeszkadza. Nikt nawet nie zwróci uwagi, że nie wróciłaś do swojego pokoju - wyszeptał mi do ucha, przygryzając jego płatek. - Jeśli wyjdziesz przed siódmą z mojego pokoju, to pozostaniesz niezauważona...
                - Uważaj, bo ja wstanę przed siódmą, żeby się przenieść - powiedziałam kpiąco. - Chyba, że będziesz łaskaw mnie przenieść, to się zgodzę.
                - Okej. Zmuszę się do wstania rano. Zobaczysz słońce, to będzie niezapomniana noc.
                - No ja myślę - zaśmiałam się.
                Będąc w jego pokoju, nie wiem kiedy, ale leżała naga na jego łóżku, a on całował mnie po całym ciele. Wirowało mi trochę w głowie. Pamiętam jak we mnie wchodził, jak jęczałam z rozkoszy, ale potem urwał mi się film. Nie wiem co i jak, ale było miło. Na sto procent spałam wtulona w jego nagie ciało, a on jeździł po moim ręką, doprowadzając mnie tym do białej gorączki. Chciałam więcej, ale zapewne nie byłam w stanie. Głowa mnie bolała.
                Obudziłam się w swoim łóżku i byłam ubrana w samą bieliznę, a zawsze śpię w piżamie, co jest dowodem na to, że ta noc mi się nie przyśniła. Popatrzyłam na telefon. A to ciekawe - ósma dziesięć. Poszłam pod prysznic, gdzie zobaczyłam, że mam zakrwawione majtki. Ach tak, przecież uprawialiśmy seks, a to był mój pierwszy raz. Powinnam się była tego spodziewać... Mniejsza z tym. Zebrałam się w ekspresowym tempie i w pół do dziewiątej zeszłam do stołówki na śniadanie. Wzięłam talerz z kanapkami z masłem orzechowym i usiadłam tradycyjnie przy stole z chłopakami. Wyglądałam jak sto nieszczęść, ale sprośne miny Nialla pomagały mi o tym zapomnieć. Ciągle coś kombinował, a reszta nie wiedziała o co chodzi. Nawet Harry się tym zainteresował i dowiedział się, że mam na imię Katy. Miło, prawda?
                - O co chodzi? - Zapytał Harry. - Zachowujecie się... dziwnie. Tak jakby... No nie wiem, ale to obrzydliwe, a ja tu jem. Byłoby fantastycznie, jakbyście uspokoili się na dziesięć minut i dali mi dokończyć jedzenie.

~*~

                Cały obóz byłam z Niallem. Każdy wiedział o naszym związku. No może nie każdy. Wszyscy uczestnicy, wychowawcy obozu. Media nie miały bladego pojęcia o tym co dzieje się w obrębie naszego hotelu, bo nikt z zewnątrz nie mógł przebywać w tym budynku. Ciągle Niall trzymał mnie w spokoju i ratował z opresji jaką był cały ten obóz. Banda wariatów. Każda wolna chwila była spędzona na osobności w jego pokoju. Nie zaprzyjaźniłam się z nikim. Może to nawet i dobrze? Nie wiem czy chciałabym się przyjaźnić z jedną  tych dziewczyn, skoro wszystkie to zagorzałe Directionerki.
                Do Luton wróciłam tydzień temu, a dziś zaczął się rok szkolny. Mój ostatni rok w liceum. Potem tylko studia i prawdziwe, dorosłe życie. Nie, właściwie nie chciałam tego. Wolałaby siedzieć z Niallerem, ale nikt mi na to nie pozwolił. Nikt... Moi rodzice. Z resztą Horan też nie był do tego wszystkiego przekonany. Wtedy zrozumiałam, że to nie ma sensu. A on sam chciał przeżyć wakacyjny romans. Jakbym wiedziała to nie popełniłabym tego całego błędu. Chociaż nie żałuję wielu spędzonych z nim chwil. Nasze randki w różnych miejscach hotelu. Nasze pocałunki. Nasze poznawanie siebie poprzez stosunki intymne. Nie zapomnę tego do końca życia. A on jak to facet... Zraz mu uleci z głowy, znajdzie inną dziewczynę, która uzna to za cudowne chwile i potem kolejną i kolejną... Nie wiem czy potrafiłby się zmienić.

                Obiecałam mojej mamie, że pojadę z nią do Londynu zamówić meble do salonu. Chciała żyć bardziej nowocześnie, więc odłożyła pieniądze na remont domu. Zaczynając właśnie od salonu. Oczywiście nie tylko po takie rzeczy tam się wybrałyśmy. Zakupy, zwiedzanie. Nie byłam zbyt wiele razy w stolicy, z resztą moja mama również, a lubimy zwiedzać. Tak więc trzy dni samotnie z mamą w Londynie. Taki babski wypad, bo tata nie mógł jechać. Z resztą rzadko kiedy może opuszczać swoją kancelarię prawniczą.
                - Co ty na centrum handlowe? - Mama zapytała mnie, kiedy wychodziłyśmy ze sklepu z meblami.
                - Jasne, czemu nie! To może Westfield London? - Zaproponowałam jedno z moich ulubionych centrów.
                Będąc na miejscu rozdzieliłyśmy się z mamą, ponieważ ona chodziła do sklepów dla starszych pań, a ja do młodzieżówek. Jakbyśmy miał chodzić razem, to raczej nie wyszłybyśmy zbyt prędko stąd. O ile w ogóle byśmy wyszły. Z moim zapałem do zakupów nigdy nic niewiadomo.
                Zaszyłam się w Bershce i wzięłam parę ubrań do przymierzenia. Już miałam wchodzić do przymierzalni, kiedy z zamyślenia wyrwał mnie doskonale znany mi głos. I to wcale nie był głos mojej matki. A prędzej spodziewałabym się, że to ona przyjdzie mnie nawiedzić, bo na przykład nie znalazła dla siebie czegoś ciekawego.
                - Cześć Hannah - odwróciłam głowę i zobaczyłam stojącego przede mną Nialla z Liamem. W głowie zaczęły mi się wyświetlać różne scenariusze i odpowiedzi w razie jakby zadali mi jakieś pytanie. Zaczęło mi się kręcić, więc oparłam się o ścianą przymierzalni. Aha, a oni czego chcą?
                - Cześć Niall. Liam. - Kiwnęłam głową.
                - Co robisz w Londynie! Nie podziewałem się, że cię jeszcze kiedykolwiek spotkam... - Powiedział blondyn, po czym ugryzł się w język. I co z tego, że nie chciał tego powiedzieć? I tak znałam prawdę, więc nic mu po tym.
                - Przyjechałam z mamą na parę dni. - Odpowiedziałam jak najkrócej. - A teraz wybaczcie, ale śpieszy mi się, a chcę jeszcze to przymierzyć - wskazałam na ubrania, które trzymałam w ręku.


                - Coś się stało? - Mama zapytała mnie wieczorem, kiedy byłyśmy już w hotelu. - Dawno nie widziałam cię aż tak przygnębioną.
                - W centrum widziałam Nialla - rozpłakałam się. - Powiedział, że nie spodziewał się, iż kiedykolwiek znów mnie zobaczy...
                Mama zrozumiała moją rozpacz. Od razu zaczęła mnie pocieszać, ale to tak naprawdę nie skutkowało. Nie wiem czy cokolwiek by mi pomogło. Z minuty na minutę było coraz gorzej, a ja czułam się jak wrak człowieka. Jak prawdziwy wrak...







/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Hej :) Ten part prawdę mówiąc był na zamówienie, ale zmieniłam imię i dodałam tutaj, ponieważ zachciało mi się coś tu dać. Tak więc, mam nadzieję, że jest w miarę ciekawie. Następny part doda Kasia, a ja się z Wami żegnam. Do kolejnego :-)

xo Zuza



3 komentarze:

  1. Part jest przecudowny! <3
    Fajnie, że w czasie obozu znalazła wsparcie w Niall'u, ale jak to facet, z jedną dziewczyną długo nie pociągnie.. szkoda, że tak na sam koniec wyszło... ;<
    Tak, tak kolejny odcinek pisze KASIAAAAA, który już praktycznie jest skończony i spokojnie czeka na publikację :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah to czekamy na komentarze i wejścia, Kasiu <3

      Usuń
  2. No fuck... Ale skurczybyk z tego Niala! Wwwrrrrrrrr! W sumie to niczego nie obiecywał Hannie, no ale mógł się zachować przynajmniej jak facet, a nie jak ciota.. ;-)

    OdpowiedzUsuń